Małe miasteczko o ok. 15 min samochodem od Manty słynne z produkcji najpopularniejszych kapeluszy świata – Panamy :-).
Kapelusz nazywa się Panama, ale produkowany jest od wieków w Ekwadorze. Ekwadorczycy zaczęli swe wyplatane od wiekówz palmy o nazwie toquilla kapelusze wywozić do Panamy i tam sprzedawać. Szczególną popularność zyskały one w czasie budowy kanału panamskiego, kiedy to większość pracujących przy budowie pracowników nosiła te lekkie nakrycia głowy, a pytani o ich pochodzenie odpowiadali, że mają je z … Panamy :-).
Ja wybrałam się w celu czysto handlowym i wycieczka nie trwała dłużej niż 2h. Mamy sklepy z pamiątkami i kapeluszami oraz z samymi kapeluszami. Prawdziwą Panamę można w odpowiedni sposób zrolować a po rozwinięciu powinna wrócić do swojej naturalnej formy. Panamy w rozmajtych cenach, w zależności od tego czy można je zginać, czyścić na mokro oraz od jakości splotu słomki. Kapelusz można kupić za 8$ - taki w ogóle się nie zgina, za 15-25$ - zgina się i można go czyścić mokrą gąbką, aż do 60$ - 70$ - mercedes wśród kapeluszy ;-). Ceny można negocjować – mnie pani zeszła z 25$ na 15 $ i dołączyła jeszcze do każdego kapelusza gratis sznurek pozwalający regulować rozmiar kapelusza z końskiego włosia :-).
Każdy kapelusz sprzedawany jest w ładnym drewnianym pudełku, na którym sprzedawca na miejscu graweruje imię właściciela.
Jedyna niedogodność: w miasteczku, na głównym placu znajduje się jeden jedyny bankomat, który nie czytał mi kart mastercard. To podobno zdarza się w Ekwadorze. Najlepiej mieć zawsze przy sobie trochę gotówki, jeśli ktoś wybiera się na zakupy tak jak ja to raczej więcej niż 10$... oraz 2 różne karty kredytowe. Ja koniec końców zapłaciłam Visą w sklepie a cena została powiększona o 10% prowizji za płatność kartą...