Geoblog.pl    malgosia    Podróże    Chile 2012    Santiago de Chile, Chilijczycy
Zwiń mapę
2012
11
mar

Santiago de Chile, Chilijczycy

 
Chile
Chile, Santiago
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2042 km
 
Chile, Santiago

Od początku pobytu w Santiago zaskoczyło mnie, że to tak nowoczesne miasto, zupełnie odbiegające od reszty południowoamerykańskich stolic. Santiago to 4,5 mln stolica, relatywnie mała gdy porównamy ją z Buenos Aires, Rio czy Sao Paulo. Dla mnie to z upełnie europejskie miasto i gdyby mi zawiązać oczy, wsadzić do samolotu i wysadzić w centrum tego miasta, nie zorientowałabym się nigdy, że to Ameryka Południowa, a nie Barcelona czy Madryd.To także najbezpieczniejsza stolica Ameryki Łacińskiej. Jadąc z lotniska widzi się wiele zachodnich firm typu Volvo, Skanska, Shell, a na przystankach autobusowych reklamuje się ING, które właśnie zostało kupione przez inną firmę ubezpieczeniową, której nazwy nie pamiętam ;-). Mamy tu dzielnicę biznesową z tutejszym World Trade Center, Bankami i międzynarodowymi korporacjami, wielkie centra handlowe, wiele barów i kafejek w zachodnim stylu. Ja miałam okazję mieszkać w centrum, w dzielnicy zamieszkiwanej przez klasę średnią wyższą, głównie młodych ludzi, którzy wzbogacili się w czasie ostatnich 20 lat. Dzielnica ta ciągnie, w się wzdłuż Avenida Providencia – jednej z większych ulic w tym mieście której cały czas budują się wysokie wieżowce mieszkalne, z basenami na dachu, wifi i 24 h recepcją w westybulu. Każda osoba przychodząca do budynku, nie będąca mieszkańcem musi się zarejestrować u dwóch siedzących tam panów, którzy wpatrują się przez 24h w kamery ustawione na drzwi wejściowe poszczególnych mieszkańców budynku. Wzdłuż Avenida Providencja ciągną się niezliczone ilości, barów, kafejek i restauracji w której w czasie lunchu stołują się pracownicy okolicznych firm. Muszę przyznać, iż na razie poznałam jedynie 3 chilijskie miasta i na ten moment uważam, że bardzo przypominają one Polskę. Istnieje klasa średnia, która wzbogaciła się od początku lat 90, widać duże otwarcie na zachód i wiele międzynarodowych firm, wiele młodych ludzi pracujących w korporacjach, wielkie centra handlowe, wiele otwierających się prywatnych uniwersytetów i szkół od początku lat 90, zachęcających do studiów podyplomowych. Na ulicach widać wielu młodych ludzi, przechadzających się z iPhonami, tabletami, noszących markowe ciuchy i siedzących w modnych barach i restauracjach. Santiago to również nowoczesne, interaktywne muzea, galerie sztuki, sklepy z oryginalną biżuterią i ubraniami, ogromny, wiszący nad miastem smog oraz bardzo duża ilość lumpeksów :-). Chile to mało latynoamerykański kraj i co ciekawe sami mieszkańcy nie uważają się za latynosów tylko za potomków europejskich emigrantów.
Chilijczycy dzielą się na dwie grup: tyych, którzy musieli wyjechać z kraju podczas reżimu Pinocheta lub znają kogoś kto ucierpiał w czasie represji, a co za tym idzie są raczej socjalistami i tych, którzy uważają iż gdyby nie Pinochet dzisiaj Chile wyglądałoby jak Kuba lub Wenezuela. Myślę, że to złożony wątek, bo rzeczywiście Chile w niczym nie przypomina innych krajów latynoamerykańskich i na pewno nie jest to III świat pod względem rozwoju ekonomicznego i poziomu życia mieszkańców dużych miast. Chilijskie społeczeństwo jest tak spolaryzowane, iż gdy poszłam do super nowoczesnego centrum informacji turystycznej dowiedzieć się jak dojechać do położonego na obrzeżach miasta Parku Pokoju – muzeum ofiar wojskowego reżimu, pani w informacji powiedziała mi, iż to bardzo skomplikowane i odprawiła mnie z kwitkiem. Gdy opowiedziałam tą historię znajomym stwierdzili, że widocznie było to osoba o prawicowych poglądach :-).
Chile to konserwatywny kraj, z wieloma katolickimi uniwersytetami i szkołami gdzie dopiero w 2004 r. zalegalizowano rozwody. Na najwyższym wzgórzu miasta o nazwie Cerro San Cristobal (cerro to tutaj lokalna nazwa pagórków i wzgórz ;-) ) mamy sanktuarium, w którym JP II odprawił mszę w czasie pobytu w Santiago. Na tym wzgórzu widziałam pana z obsługi, który o 12h w południe dla wszystkich wdrapujących się na szczyt odprawia przez megafon różaniec. Mamy też niewielkie pozostałości z poprzedniego reżimu wojskowego, tzn obawę przed naruszeniem porządku publicznego. Do tego stopnia, iż gdy np. z okazji Dnia Kobiet, które tu obchodzone jest przez cały tydzień ;-) odbyła się manifestacja kobiet pod hasłem równouprawnienia rząd wysłał przeciw nim policję z gazem łzawiącym.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 40 wpisów40 11 komentarzy11 179 zdjęć179 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.05.2012 - 11.05.2012
 
 
28.04.2012 - 02.06.2012
 
 
13.04.2012 - 28.04.2012